• Skąd się wzieły Bieszczady?

    W staropolskiej literaturze „ bieszczadź łez”, oznaczał „padół płaczu”, a okreslenie ”świat zbieszczadział”, znaczyło, że ”świat zdziczał”.

    Zatem teren dzisiejszych Bieszczadów był uważany za dziki i nieprzystępny człowiekowi, gdzie ”jeno biesy awantury, roz­boje i gwałty czy­niły mię­dzy sobą”.

    Read More
  • Wieś Krzywe (Krywe)

    Obecnie prócz dwóch zniszczonych nagrobków i prawie niewidocznych śladach po mogiłach, nie zostało nic, co świadczyłoby o znakomitej przeszłości tej wsi.
    Read More
  • Wieś Przysłup (Prislop)

    - jest położona na przełęczy między masywami Jasła i Falowej na obszarze Parku Krajobrazowego, który wraz z Parkiem Krajobrazowym Doliny Sanu i BPN wchodzi w skład Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery Karpaty Wschodnie. W 1921 roku wieś liczyła 159 mieszkańców w tym 153 grekokatolików i 6 osób wyznania mojżeszowego.
    Read More
  • Wieś Strzebowiska (Strubowiska)

    W czasie wojny we wsi kwaterowała sotnia UPA dowodzona przez „Wesełego". 21 marca 1945 rozegrało się tu jedno z największych starć z ukraińską partyzantką w Bieszczadach. Ukraińcy przez kilka godzin stawiali opór NKWD, WP i MO, by mieć czas na ewakuację dużej liczby chorych i rannych.
    Read More
  • Wieś Łopienka

    Od lat garstka zapaleńców prowadzi odbudowę cerkwi, która była miejscem pielgrzymek ludzi z Węgier, Ukrainy, Słowacji i Polski. Od roku 2000 na odpust jesienny ciągną coraz liczniej wierni..
    Read More
  • Odpusty w Łopience

    - odbywały się 3 razy w roku: wiosną 16 maja w święto Wniebowstąpienia Pana Jezusa, w porze letniej - 13 sierpnia w święto Wniebowzięcia NMP (liczni pielgrzymi mogli spać wówczas pod gołym niebem) i jesienią 21 września w święto Narodzenia Matki Bożej.
    Read More
  • 1

    Biesy i Czady

    ...czyli jak powstały Bieszczady.

  • 2

    Wieś Krzywe

    W 1947 r. we wsi mieszkało jeszcze 320 osób.

  • 3

    Wieś Przysłup

    Brama w wysokie Bieszczady.

  • 4

    Wieś Strzebowiska

    W 1700 roku zbudowano tu pierwszą cerkiew.

  • 5

    Łopienka - nieistniejąca wieś

    Ostatnie ślady pozostały w ludzkiej pamięci.

  • 6

    Odpust w Łopience

    Ponownie odpust tu się odbył w 2007 roku

 

 Jako wstęp, warto obejrzeć film "Dawne Bieszczady", znajdujący się ukrytym w tytule linkiem.

biesyiczady

Na początku na tym skrawku ziemi za­po­mnia­nym przez Boga, tylko dia­bły har­co­wały. Awantury, roz­boje i gwałty czy­niły mię­dzy sobą. Nie były to ja­kieś dia­bły szcze­gólne, ot zwy­czajne ro­gate i wło­chate po­spól­stwo. Ich mno­gość po­wo­do­wała, że lu­dzie nie chcieli się na tym te­re­nie za żadne skarby osie­dlać. Wydawało się, iż ta część Karpat na za­wsze po­zo­sta­nie dia­blo bez­ludna. Nawet na­zwy swo­jej wtedy nie miała, bo niby jak na­zwać taką dia­blą krainę? Kiedy w wy­niku eks­pe­ry­men­tów ge­ne­tycz­nych wy­ho­do­wano w pie­kle dwie nowe od­miany dia­błów, jedne na­zwano Biesami, a dru­gie Czadami. Różniły się one znacz­nie od reszty dia­blej po­pu­la­cji dla­tego, naj­go­ręt­sza eg­ze­ku­tywa pie­kielna po­sta­no­wiła umie­ścić je w od­dziel­nym re­zer­wa­cie. Wybór ten padł na tę do­tąd nie­na­zwaną, czar­cią kra­inę. Wyłapano tu do­tych­cza­sową bie­sią ho­łotę, po czym za­lud­niono, a ra­czej za­dia­blono pie­kielny re­zer­wat, bie­sami i cza­dami. Wtedy też po­wstała jego na­zwa – Bieszczady.Ale gdzie jest dia­beł, po­wi­nien być i anioł, bo gdzie jest zło, po­winno być i do­bro. Zawsze tak było i tego po­rządku na­wet dia­bły nie ważą się zmie­niać. Niestety sfery nie­bie­skie nie zgo­dziły się wy­sy­łać do biesz­czadz­kiego re­zer­watu anioł­ków, bo one były edu­ko­wane prze­ciw zwy­czaj­nym dia­błom, a nie ge­ne­tycz­nym mu­tan­tom. Zachodziła przeto obawa, że anioł­ko­wie mogą no­wemu za­da­niu nie po­do­łać, a co gor­sza same zejdą na psy, czyli ina­czej mó­wiąc ule­gną dia­bel­skim pokusom. Wtedy za­grały Biesy z Czadami w orła i reszkę. Wyszło im, że biesy będą od złego, a czady od do­brego. I na­tych­miast wró­ciła nor­mal­ność do tej kra­iny, a wraz z nią

przy­byli lu­dzie. Nie od razu, ale po­woli za­częli za­sie­dlać co­raz to nowe do­liny nad rze­kami i po­to­kami, a po­tem po­szli na­wet w góry, pod sa­mymi po­ło­ni­nami za­kła­dali wsie.
Jedni przy­by­wali tu z Małopolski, inni z Rusi, a jesz­cze inni z Wołoszy, ze Słowacji i od Madziarów. Tak się tu wy­mie­szali, wy­ko­tło­wali, że te­raz nie po­znasz kto stąd – bo każdy jest stąd. A Biesy i Czady? No cóż, ro­bią od kil­ku­dzie­się­ciu wie­ków swoją zwy­kła diablo-anielską ro­botę, raz le­piej, raz go­rzej, bo prze­cież nie spo­sób wszyst­kim lu­dziom dogodzić...

Wiele Wiele legend bieszczadzkich tłumaczy pochodzenie nazw miejscowości.
Wieś Wołowate, wzieła nazwę od Wołosa- opiekuna pasterzy, który przybrał postać dorodnego woła. Wieś Rajskie, która przez setki lat zwała się Ralskim to miejsce kultu boga Ral, przybierającego kształt węża, a będącego opiekunem rolników. Również od nazwy bóstwa, zapewniającego deszcz i opiekującymi się wszelkimi wodami, powstała wieś Stuposiany. O Stuposianie mówiło się, że czasami znudzony boskim życiem, wybierał się nurtem Sanu do stoku Opołonka, gdzie oddawał się miłosnym rozkoszom z pięknymi wodnicami Siankami. Gdy tylko któraś z nich zaspokoiła jego pożądanie, zamieniała się w obłok i wracała na ziemię wraz z deszczem, czekając na ponowne przybycie kochanka. Należy jednak pamiętać, że wśród bieszczadzkich opowiastek wiele jest też boskich mocy, ale już pochodzenia chrześcijańskiego, z cudowną Matką Boską i świetymi. 

Dusiołki, znane w mitologii słowiańskiej jako złośliwe istoty wysysające szczęście z ludzi, tutaj w podaniach bieszczadzkich odgrywają zgoła inną rolę. Otóż można było kupić na rzemyku różne dusiołki, ale w roli talizmanu- Jasienie od szczęścia do kobiet, Beskidniki od pieniędzy, Zmolniczki od bydła, Mokliki od koni, Połoninki od mocnych głów do alkoholu, Kończyki od „choroby św. Walentego” i pisania wierszy, a Zubeńki od muzyki. Dusiołków nie można było jednak trzymać przy sobie zbyt długo, gdyż przynosiły wtedy pecha. Najlepiej było owinąć go czerwoną chustą, wcześniej wkładając do wydrążonej bułki. Wtedy nowy właściciel mógł się swobodnie cieszyć powodzeniem w danej dziedzinie.


Ludzie zamieszkujący Bieszczady mieli wytłumaczenie na wszelkie zło i choroby w niezwykle barwny sposób Jeżeli po wypiciu wody ze źródełka dostałeś boleści pewne jest, że wpadłeś w sidła Propastnyka, jeżeli zbłądziłeś w Bieszczadach to na pewno Błądzeń się tobą zabawia, a jeżeli poczujecie, że coś w nas nocy dusiło, to musiała być to Zmora, przybierająca kształt czarnego kota. Rozpaczliwe krzyki i płacz dzieci w nocy, jak również zmienność młodzieńczych serc to sprawka mamutów. Wszystkie przypadki nagłej śmierci są z kolei dziełem upiór, włóczących się samotnie po cmentarzach. Upiorem mógł zostać po śmierci każdy, chyba że zmarłemu wbiło się w serce osikowy kołek lub żelazny ząb z brony w głowę. Pojawienie się czarnej pani zwiastowało morowe powietrze, susza, grad, powódź, czy śmierć zwierząt. Wioskowe epidemie dżumy, czarnej ospy czy cholery, były utożsamiane z jej wędrówką od chaty do chaty pod postacią sieroty. Z kolei czarownice odbierały krowom mleko, chmarniki przywoływały i odwoływały burze, tym samym czyniąc dobro lub zło. Jednakże najwięcej strachów zrodziło się z nieprawego łoża biesa Chryszczatego i wodnicy Sianki- Berdniki podobne do strachów na wróble, Kiczerki co w czasie burzy po wsi latają. Legendy także na swój sposób tłumaczą powstanie gór, dolin, rzek i niezrozumiale porozrzucanych głazów. Warto wiedzieć, jak powstała chociażby najbliższa nam okolica.
Również budowle takie jak zamek w Sanoku, Lesku, Choczwi, czy w Uhercach mają swoje własne historie, z pięknie wplecionymi wątkami historycznymi, pełnych duchów, zjaw, nieszczęśliwych miłości i samobójstw.

Bieszczadzkie legendy to skarbnica wierzeń, historii życia codziennego i mentalności naszych przodków.

Bibliografia:
Andrzej Potocki- Księga legend i opowieści bieszczadzkich

image

Cudowny obraz Matki Bożej Łopieńskiej

Do dziś jednak nie udało mi się ustalić kiedy i w jaki sposób cudowna ikona Matki Bożej z Dzieciątkiem (Matki Bożej Pięknej Miłości) przybyła do Łopienki. Wiemy jedynie, iż otoczona kultem ikona była we wsi już w 1756 r. Kult ten rósł w wieku XVIII, XIX i XX, a zachowane relacje pamiętnikarskie, literackie i informacje źródłowe potwierdzają ogromną popularność odpustów w Łopience. Przez ponad 200 lat przybywały na nie wielotysięczne tłumy pątników i pielgrzymów obu obrządków chrześcijańskich (łacińskiego i unickiego) odległych stron Polski, Węgier i Rusi, a w okresie zaborów z całej niemal Galicji i Węgier. Cudowny obraz Matki Bożej Łopieńskiej przyciągał wówczas Polaków z okolic Rzeszowa, Ślązaków od Andrychowa, Słowaków i Węgrów od Użgorodu i Sniny, a kramarzy Żydów aż z Krakowa i wielu innych miast Galicji, a później południowej Polski. Łopienka była wówczas jednym z najważniejszych sanktuariów maryjnych w diecezji przemyskiej i wraz z Kalwarią Pacławską oraz Starą Wsią pod Brzozowem należała do najliczniej odwiedzanych miejsc odpustowych. Stanowiła też wtedy centrum kultu maryjnego na całe zachodnie Bieszczady. 

Obecnie obraz znajduje się w barokowym ołtarzu kościoła parafialnego w Polańczyk, gdzie został przeniesiony w 1949 r. W łopience, wysiedlonej zupełnie dziś wiosce, znajduje się kopia obrazu. Mówi się, że Matka Boża sama zadbała o cudowną Ikonę i posłużyła się bogobojnym oficerem wojska polskiego, który w spotkaniu z proboszczem Polańczyka polecił zabrać z łopieńskiej świątyni obraz, zagrożony zniszczeniem w latach wysiedleń i zniszczenia kultury tych ziem.

akcja-wisla

Etniczna ludność Bieszczadów Wysokich to Bojkowie, których zarówno kultury jak i ich samych na próżno tu dziś szukać.

Wszystkich Bojków wysiedlono w ramach akcji "Wisła". Uznano ich za Ukraińców współpracujących z UPA. Bojkowie wywodzą się od pasterzy wołoskich, którzy przybyli w Bieszczady z południa w XV wieku. Bojkowie zamieszkujący Bieszczady wierzyli, że każdy człowiek ma dwie dusze: pogańską i chrześcijańską. Bojkowskie kurne chaty kryte strzechą, można dziś obejrzeć jedynie w skansenie w Sanoku. Pochodzenie nazwy Bojko nie jest do końca wyjaśnione. W literaturze spotyka się ją w roku 1811, potem w pracach Wincentego Pola, choć pierwszy znany zapis nazwy Bojko pochodzi z roku 1607. Niektórzy ukraińscy badacze (np. profesor Serhij Szeluchyn) wiążą ją z nazwą plemienia celtyckiego Boii (Bojów). Na ogół panuje pogląd, że wywodzi się ona od partykuły boje (boj), używanej często w gwarze tej grupy, w znaczeniu „tak". Inna wersja wyprowadza ją od nazwy handlarzy wołami i solą. Słowa bojko miano dawniej używać na określenie upartego wołu. Stąd przezwisko „bojko" miało być stosowane jako synonim człowieka zacofanego i prymitywnego. W drugiej połowie XIX wieku pod wpływem literatury nazwa upowszechniła się, przechodząc proces ewolucji, od przezwiska do nazwy oficjalnej. Bojkowie nazywali siebie Hyrniakami lub Werhowyńcami. 

img-03

Biesy i Czady...

Na początku na tym skrawku Ziemi zapomnianym przez Boga, tylko diabły harcowały. Awantury, rozboje i gwałty czyniły między sobą. Nie były to jakieś diabły szczególne, ot zwyczajne pospólstwo. Ich mnogość powodowała, że ludzie nie chcieli się na tym terenie osiedlać. Wydawało się iż ta część Karpat na zawsze pozostanie diablo bezludna. Nawet nazwy swojej wtedy nie miała, bo niby jak nazwać taką diablą krainę. Kiedy w wyniku eksperymentów genetycznych wyhodowano w piekle nowe odmiany diabłów, jedne z nich nazwano biesami, a drugie czadami. Różniły się one znacznie od reszty diablej populacji, dlatego najgorętsza egzekutywa piekielna, postanowiła umieścić je
w oddzielnym rezerwacie. Wybór padł na tę dotąd nieznaną diablą krainę. Wyłapano tu dotychczasową diablą hołotę, po czym zaludniono, a raczej zadiablono rezerwat, biesami i czadami. Wtedy też powstała nazwa rezerwatu - Bieszczady.

Ale gdzie jest diabeł powinien być i anioł, bo gdzie jest zło powinno być i dobro. Zawsze tak było i tego porządku nawet diabły nie waż się zmieniać. Niestety sfery niebieskie nie zgodziły się wysłać do bieszczadzkiego rezerwatu aniołków, bo one były szkolone przeciw zwyczajnym diabłom, a nie genetycznym mutantom. Zachodziła przeto obawa, że aniołkowie mogą zadaniu nie podołać, a co gorsza, zejść na psy. Wtedy zagrały biesy z czadami w orła i reszkę. Wyszło im, że biesy będą ode złego, a czady od dobrego. I natychmiast wróciła normalność do tej krainy, a wraz z nią przybyli i ludzie. Nie od razu, ale powoli zaczęli zasiedlać coraz to nowe doliny nad rzekami i potokami.
A biesy i czady? No cóż, robią od kilkudziesięciu wieków swoją zwykłą diablo - anielską robotę, raz lepiej, raz gorzej...